Profile: Galahard
Films comments:
Niestety, film może łany, ale
to nie jest X-men...
Od strony czysto
technicznej film ogląda się
nienajgorzej, ładne efekty
specjalne nawet jak na
dzisiejsze kino, gdzie jest to
chleb powszedni, bardzo dobra i
dopasowana muzyka, ciekawe
zdjęcia.
Tu jednak kończą się plusy
tego filmu, który pod względem
samej fabuły leży. Niestety samo
nazwanie filmu X-men i samo
wstawienie tam znanych bohaterów
nie rozwiązuje jeszcze problemów
stworzenia prawdziwej
ekranizacji, co odczują tym
bardziej miłośnicy komiksu i
starej serii kreskówki.
W filmie jest cała masa niewybaczalnych i tragicznych błędów logicznych poczawszy od spraw fundamentalnych po nawet błahe które można było wywalić.
<!tu bedzie spoiler, jednak polecam go czytać tym co mają za sobą starą kreskówkę i komiksy, Ci jak pójdą na film niechybnie się zawiodą!>
Pomijając już fakt iż cały
motyw Dark Phoenixa wygląda w
oryginale kompletnie inaczej,
podobnie zreszą jak motyw z
"lekiem" i wojną wywołaną przez
Magneto, nigdy w serii nie ginie
Scott, Jean czy nawe Xavier (ten
umierając był przeniesiony do
innej galaktyki i nawet
komunikował się czasem z ludźmi
na ziemii). Kolejna sprawa że
"lek" wcale nie okazał się
skuteczny, z czego co prawda
scenarzysta wybrnął dorzucając
ostatnią scenę, choć bardzo
pokrętnie i lekko. Ja tego nie
kupiłem. Mistique nigdy nie
straciła swoich mocy to kolejna
sprawa.
Poza tym kompletnym
kretynizmem, bo aż takiego słowa
zmuszony jestem użyć, było
prowadzenie Juggernauta. w
filmie jest scena w której sam
Xavier przejeżdża na wózku o
metr od niego, w dodatku gdy ten
nie ma na sobie hełmu
ochronnego. Dwie sprawy:
Juggernaut jest bratem Xaviera i
zawsze chciał go zabić za dawne
uwiezienie i próbę opanowania
umysłu, po drugie Juggernaut
nigdy nie zdejmował swojego
hełmu...
Kolajna sprawa, Juggernaut
nie jest mutantem! Jego moce
wynikały z działania pradawnego
artefaktu.
//koniec spoilera!!
Takich rzeczy można było uniknąć, nie wprowadzając choćby tej postaci z komiksu, a inną. Tym bardziej dziwię się scenarzytom i reżyserowi, że mając taką kopalnię pomysłów od Marvela, gdzie każdy jeden motyw był wcale dobrym powodem do nakręcenia osobnego filmu, zdecydowano się zestawić w ciągu 2 godzin tak wiele różnych wyrwanych z kontekstu fragmentów, tylko po to, by pokazać jakiś większy przekrój świata.
Miało być ciekawie i x-menowo, wyszło powiązanie z poplątaniem. Kompletny brak przemyślenia, a już na pewno nie X-men.
Od strony technicznej film otrzymałby ode mnie około 8/9 w ocenie, jednak w związku z tragiczną fabułą i tylko mbłędami zmuszony jestem mu dać najwyżej 2. Film jest wporządku dla tych, którzy nie wiedzą co to X-men, oni będą bawić się wyśmienicie, jednak pokolenie które wyrosło na komiksach Marvela i kreskówkach nie powinno ujrzeć tego filmu. Stracone pieniądze.
Niestety, film może ładny, ale to nie jest X-men...
Od strony czysto technicznej film ogląda się nienajgorzej, ładne efekty specjalne nawet jak na dzisiejsze kino, gdzie jest to chleb powszedni, bardzo dobra i dopasowana muzyka, ciekawe zdjęcia.
Tu jednak kończą się plusy tego filmu, który pod względem samej fabuły leży. Niestety samo nazwanie filmu X-men i samo wstawienie tam znanych bohaterów nie rozwiązuje jeszcze problemów stworzenia prawdziwej ekranizacji, co odczują tym bardziej miłośnicy komiksu i starej serii kreskówki.
W filmie jest cała masa niewybaczalnych i tragicznych błędów logicznych poczawszy od spraw fundamentalnych po nawet błahe które można było wywalić.
<!tu bedzie spoiler, jednak polecam go czytać tym co mają za sobą starą kreskówkę i komiksy, Ci jak pójdą na film niechybnie się zawiodą!>
Pomijając już fakt iż cały motyw Dark Phoenixa wygląda w oryginale kompletnie inaczej, podobnie zreszą jak motyw z "lekiem" i wojną wywołaną przez Magneto, nigdy w serii nie ginie Scott, Jean czy nawe Xavier (ten umierając był przeniesiony do innej galaktyki i nawet komunikował się czasem z ludźmi na ziemii). Kolejna sprawa że "lek" wcale nie okazał się skuteczny, z czego co prawda scenarzysta wybrnął dorzucając ostatnią scenę, choć bardzo pokrętnie i lekko. Ja tego nie kupiłem. Mistique nigdy nie straciła swoich mocy to kolejna sprawa.
Poza tym kompletnym kretynizmem, bo aż takiego słowa zmuszony jestem użyć, było prowadzenie Juggernauta. w filmie jest scena w której sam Xavier przejeżdża na wózku o metr od niego, w dodatku gdy ten nie ma na sobie hełmu ochronnego. Dwie sprawy: Juggernaut jest bratem Xaviera i zawsze chciał go zabić za dawne uwiezienie i próbę opanowania umysłu, po drugie Juggernaut nigdy nie zdejmował swojego hełmu...
Kolajna sprawa, Juggernaut nie jest mutantem! Jego moce wynikały z działania pradawnego artefaktu.
//koniec spoilera!!
Takich rzeczy można było uniknąć, nie wprowadzając choćby tej postaci z komiksu, a inną. Tym bardziej dziwię się scenarzytom i reżyserowi, że mając taką kopalnię pomysłów od Marvela, gdzie każdy jeden motyw był wcale dobrym powodem do nakręcenia osobnego filmu, zdecydowano się zestawić w ciągu 2 godzin tak wiele różnych wyrwanych z kontekstu fragmentów, tylko po to, by pokazać jakiś większy przekrój świata.
Miało być ciekawie i x-menowo, wyszło powiązanie z poplątaniem. Kompletny brak przemyślenia, a już na pewno nie X-men.
Od strony technicznej film otrzymałby ode mnie około 8/9 w ocenie, jednak w związku z tragiczną fabułą i tylko mbłędami zmuszony jestem mu dać najwyżej 2. Film jest wporządku dla tych, którzy nie wiedzą co to X-men, oni będą bawić się wyśmienicie, jednak pokolenie które wyrosło na komiksach Marvela i kreskówkach nie powinno ujrzeć tego filmu. Stracone pieniądze.