Każdy ma za sobą wydarzenia przeszłości, które chciałby zmienić – takie motto przyświecało Jonathanowi Demme’owi przy produkcji „Nigdy nie jest za późno”. Przykładem tych słów jest Ricki Rendazzo, w której postać wciela się wielka Meryl Streep. Ricki jest piosenkarką, gitarzystką, prowadzi rock’n’rollowy tryb życia, jest jednak także matką. Matką pełną żalu i pretensji do samej siebie. Przed laty stanęła przed wyborem – spełnić marzenia albo poświęcić się rodzinie. Ricki postawiła na siebie. Teraz wraca na łono rodziny, by udowodnić (samej sobie), że… nigdy nie jest za późno.
- Kiedy w jednej z pierwszych scen filmu Ricki widzi swoją złamaną życiem córkę, wie, że oto nadszedł czas, bu odkupić swe winy – przekonuje Jonathan Demme.
Ale ta historia nie ma nic wspólnego z podobnymi opowieściami o żalu i próbie naprawienia błędów. Streep: – Wszyscy musimy żyć z naszym błędami. Ricki chciałaby, by dzieci zrozumiały jej decyzję sprzed lat, chciałaby, by lubiły ją bardziej. Ale jest bardzo świadoma tego, na jakiej jest pozycji. Żyje chwilą, działa na mocy chwili, podszeptu instynktu. To wielka ulga, móc grać kogoś, kto nie postępuje tak, jak wszyscy by tego od niej oczekiwali. Ricki zdaje się mówić „Nic na to nie poradzę, taka właśnie jestem”.